Matematycy i socjologowie mówią o anomaliach statystycznych. Używając różnych narzędzi do badania danych matematycznych, już w ciągu kilku dni po drugiej turze wyborów naukowcy sprawdzili, czy takie pomyłki, a nawet jakieś lokalne fałszerstwa mogą mieć wpływ na wynik wyborów. – Takie miejsca pomyłek są i zawsze były. Jak się stworzy model wszystkich komisji, to widać, gdzie wyniki mogły być podmienione zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Jest parę tysięcy głosów, które gdzieś się poprzestawiały, ale jak zrobiłem sobie wykres nietypowych wyników w komisjach, to one wyglądają symetrycznie, czyli skala odchyleń na korzyść i Nawrockiego, i Trzaskowskiego jest podobna – mówi prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który od wielu lat bada błędy wyborcze w Polsce.
Symetryczne pomyłki
Reklama
Pierwsza nieprawidłowość zamiany wyników głosowania na Rafała Trzaskowskiego i przypisania głosów oddanych na niego Karolowi Nawrockiemu została ujawniona w Mińsku Mazowieckim. Gdy przeczytał o tym wybitny matematyk z Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Warszawskiej prof. Przemysław Biecek, postanowił sprawdzić, jaka może być skala takich pomyłek w całej Polsce. Za pomocą programu statystycznego sprawdził anomalie, czyli komisje, w których wyniki w drugiej turze były znacząco inne niż w pierwszej. Wynik profesora, który zajmuje się statystyką matematyczną, pokazał, że pomyłki na korzyść lub niekorzyść obydwu kandydatów rozkładają się symetrycznie i nie mogą zmienić końcowego wyniku wyborów prezydenckich w Polsce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Prawo wyborcze ani konstytucja nie przewidują procedury ponownego przeliczenia głosów. Nie ma więc instytucji, która mogłaby nakazać ponowne ich przeliczenie, a Sąd Najwyższy sprawdził jedynie uzasadnione przypadki pomyłek. W ramach procesu uznania wyborów przez Sąd Najwyższy zostało przebadanych około dwudziestu komisji wyborczych, w których wykazano błędy przy liczeniu głosów albo zamianę liczb głosów oddanych na poszczególnych kandydatów. Choć sąd zbadał również przypadki, gdzie poszkodowany został Karol Nawrocki, to więcej było takich komisji, w których błędy były na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego. – To wynika z typowego zachowania w polskiej polityce, skargi do sądu składają praktycznie tylko ci, którzy przegrali wybory, bo kto wygrywa, nie jest zły na reguły gry – tłumaczy prof. Flis.
Giertychówki
Początkowo o podejrzeniu fałszerstwa wyborów mówili jedynie poseł Roman Giertych i grupa jego fanów, którzy w mediach społecznościowych legitymują się hashtagiem #SilniRazem. Masowo wysyłali oni protesty wyborcze do Sądu Najwyższego. Później o sprawie zaczęły pisać i mówić niektóre media, aż w końcu zielone światło do podważania wyników wyborów dał sam premier Donald Tusk. I wtedy politycy Koalicji Obywatelskiej oraz media publiczne zaczęli już otwarcie mówić o fałszerstwach i potrzebie ponownego przeliczenia wszystkich głosów. – Do Sądu Najwyższego napłynęło ponad 50 tys. protestów wyborczych. Indywidualnych skarg jest ok. 150, a reszta to tzw. giertychówki, czyli protesty wysłane według wzoru posła Romana Giertycha – powiedziała prof. Małgorzata Manowska, prezes Sądu Najwyższego.
Karol Nawrocki jednoznacznie wygrał wybory prezydenckie i zostanie zaprzysiężony 6 sierpnia przed Zgromadzeniem Narodowym. Od akcji Giertycha i Tuska odżegnują się cała opozycja oraz koalicjanci KO. Marszałek Szymon Hołownia jednoznacznie przyznał, że nie będzie uczestniczył w próbie zamachu stanu. Wszystko wskazuje na to, że premier Tusk dał zielone światło do rozpętania całej awantury, by odsunąć krytykę od siebie po przegranych wyborach, a także rozpocząć akcję dezawuowania i oczerniania prezydentury Nawrockiego. Czeka nas jeszcze mocniejszy atak na nowego prezydenta niż w czasach śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.