Reklama

Niedziela w Warszawie

Wierny do końca

Niedziela warszawska 36/2022, str. I

O. Dariusz Kantypowicz, dominikanin

Archiwum o. DK

O. Dariusz Kantypowicz, dominikanin

O tym, że nawet stolarka może przydać się w zakonie, niezbywalnej godności ludzkiego życia i wierności powołaniu aż do męczeństwa, z o. Dariuszem Kantypowiczem rozmawia Łukasz Krzysztofka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Krzysztofka: 6 września 1944 r. zginął bł. o. Michał Czartoryski, dominikanin. W czasie Powstania Warszawskiego nie opuścił rannych powstańców i został razem z nimi zamordowany przez Niemców. Z czego wynikała ta heroiczna postawa o. Czartoryskiego?

O. Dariusz Kantypowicz: Myślę, że z pragnienia wypełnienia swojego powołania do końca. Personel medyczny i znajomi prosili go, żeby wyszedł jako świecki, przebrał się, zdjął habit. Ale on był kapłanem, który nie opuszcza swoich owiec, nawet jeśli grozi to śmiercią. Nie wiedział na 100 proc., że Niemcy go zabiją, ale był pewien, że chce zostać przy rannych. Zwłaszcza, że oni mieli zostać pozostawieni na pastwę żołnierzy, którzy mogli bardzo okrutnie ich potraktować i tak ostatecznie postąpili. To był szczególny wymiar jego powołania – wierność do ostatniej chwili, jako pasterz wśród tych, których życie wydawałoby się, że nie ma już wartości.

Tak ukształtowany charakter musiał mieć swoje korzenie w domu rodzinnym…

Z domu rodzinnego wyniósł głęboką wiarę, ponieważ jego rodzice byli bardzo wierzący. Mama prowadziła dla swoich dzieci katechezy. Rodzice nauczyli go też szacunku dla pracy. Tata jako ziemianin prowadził gospodarstwo rolne i miał też stadninę koni. Pomimo tego, że byli książęcym rodem, to każde dziecko musiało pracować i uczyć się pracy na roli. W domu rodzinnym nauczył się też szacunku dla ludzi. Bardzo jasno było powiedziane, że nigdy nie można poniżać ludzi, którzy pracują w domu – np. chłopów czy stajennych. Dzieci były karane, gdyby próbowały się jakoś wywyższać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jan Franciszek Czartoryski, czyli przyszły o. Michał, brał udział w obronie Lwowa w 1918 r., później zdał na Politechnikę Lwowską, uczestniczył też w plebiscycie na Śląsku i w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r. Co skłoniło go do wyboru drogi życia zakonnego?

Trzeba znów wrócić do jego domu rodzinnego, który był bardzo otwarty. A ponieważ rodzice byli głęboko wierzący, to zapraszali często księży. Nawet czasem odbywały się u nich rekolekcje, ponieważ zorganizowali kaplicę pałacową. Przyjeżdżali tam wybitni księża: np. ks. Gralewski, ks. Lutosławski, ks. Korniłowicz czy o. Woroniecki. Dominikanów znał więc od wczesnego dzieciństwa. W czasie studiów tworzył Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży „Odrodzenie”, gdzie kapelanami także byli dominikanie. Przesiąkał na co dzień duchowością dominikańską, ale był trochę niezdecydowany. Pomógł mu w podjęciu decyzji jego kuzyn. Jan zgłosił się najpierw do seminarium diecezji lwowskiej, ale po roku wstąpił do dominikanów. Napisał list do swojego przyjaciela Kazimierza Dzieduszyckiego, że wstępuje tam, bo zna i naprawdę kocha ten zakon, dlatego wydaje mu się, że w nim zrealizuje najlepiej swoje powołanie.

Reklama

Jakimi cechami wyróżniał się w zakonie o. Michał?

Charakteryzowała go wierność powołaniu w codzienności. Miał te cechy w stopniu bardzo widocznym. Przez wiele lat był wychowawcą młodych dominikanów – był magistrem nowicjatu i braci studentów. Miał więc dobre podejście do młodzieży. Jego wychowankowie podkreślali, że był wymagający, ale w pierwszym rzędzie od siebie. A jednocześnie nie był smutasem, ale osobą zawsze uśmiechniętą. Bardzo uważnie słuchał i nigdy nie dawał wyprowadzać się z równowagi. Nawet jeśli rozmawiał o trudnych sprawach, to zawsze z dużym spokojem. To bardzo cenili sobie jego współbracia.

To prawda, że sam zrobił dla siebie konfesjonał?

Tak, dzięki swojemu tacie w majątku nauczył się stolarki i potrafił wiele rzeczy z drewna zrobić czy naprawić. Miał do tego odpowiednie narzędzia. Ponieważ miał słaby słuch, więc żeby nie krzyczeć do ludzi i by inni nie słyszeli spowiedzi, zrobił zamykaną „szafę”. Również, gdy budował klasztor na Służewie, to wszystkie jego talenty też były w tej pracy wykorzystane.

Reklama

Służew to miejsce szczególnie związane z bł. o. Michałem.

Z ramienia prowincji o. Michał był nadzorcą wyznaczonym, żeby doglądał budowy. Zachowały się listy, opisujące współpracę z architektem inż. Iwanickim, który był głównym projektantem klasztoru. Podejrzewamy, że niektóre elementy wystroju są wykonane również według projektu o. Michała.

Jest jeszcze jedno miejsce w Warszawie, które przywołuje pamięć o. Czartoryskiego.

To róg Tamki i Smulikowskiego, czyli miejsce gdzie zginął. Jest tam tablica upamiętniająca jego śmierć i kilkunastu powstańców, których tam zamordowali Niemcy w szpitalu polowym.

Czy już za życia można było w o. Michale dostrzec pragnienie męczeństwa?

Tak, było to bardzo widoczne. W jego notatkach często przewijała się myśl, że Jezus oczekuje od niego oddania życia całkowicie, do końca i nawet aż do męczeństwa. Widać było, że to pragnienie było w nim żywe. Nie wiem, czy spodziewane, ale było w jego sercu obecne. Po śmierci zachowały się kondolencje, które ludzie słali do jego taty Witolda. W tych pismach praktycznie nie ma żadnego smutku, tylko jest wielkie przekonanie o tym, że on jest w niebie, jest święty, ponieważ prowadził święte życie i oddał je śmiercią męczeńską.

Czyli jego kult zrodził się od razu po śmierci?

Tak.

Czego może nas dzisiaj nauczyć bł. o. Michał Czartoryski?

Bł. o. Michał nie jest świętym, który jest jakiś niezwykły, bo cechowała go przez całe życie normalna, codzienna wierność Kościołowi – od dzieciństwa i młodości szczególnie bliskie były mu sprawy wiary, był wiernym Bogu. Dzisiaj bardzo aktualne jest jego przesłanie o niezbywalnej wartości ludzkiego życia, gdy jest wiele prób podeptania godności życia przez eutanazję czy aborcję. Twierdzi się, iż jest życie, które nie jest warte życia i trzeba je zakończyć. A on właśnie pokazuje, że nie ma czegoś takiego. Jeśli ktoś jest umierający, to trzeba z nim zostać i wspierać, ryzykując, że utraci się nawet własne życie.

O. Dariusz Kantypowicz, dominikanin, popularyzator postaci bł. o. Michała Czartoryskiego, wikariusz parafii św. Dominika na Służewie.

Podziel się:

Oceń:

2022-08-30 12:44

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Synod wyrazem dojrzałości

Ks. Andrzej Sapieha, rzecznik Kurii Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej

Karolina Krasowska

Ks. Andrzej Sapieha, rzecznik Kurii Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej

Z ks. Andrzejem Sapiehą, rzecznikiem Kurii Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, rozmawia Kamil Krasowski

Więcej ...

Tragiczny stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu - komentarz bp. Tadeusza Bronakowskiego

2024-05-06 14:26

Adobe Stock

Stan mentalności Polaków w odniesieniu do alkoholu jest tragiczny - stwierdza bp Tadeusz Bronakowski. W komentarzu dla KAI przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych krytykuje samorządy za nie korzystanie z narzędzi umożliwiających ograniczenia w nocnym handlu alkoholem. Odnosi się też do policyjnego bilansu majówki na polskich drogach. - Obudźmy się wreszcie jako naród i popatrzmy na sprawę trzeźwości jako na polską rację stanu - apeluje biskup.

Więcej ...

Jako jedna wielka polska rodzina. Ulicami Wilna przeszła wielotysięczna Parada Polskości

2024-05-06 13:11

fot.M.Paszkowska/l24.lt

W sobotę Wilno rozkwitło biało-czerwonymi sztandarami – ulicami litewskiej stolicy przeszła tradycyjna majowa Parada Polskości. Była to wyjątkowa okazja, aby jak co roku Polacy ze wszystkich zakątków Litwy oraz rodacy z Polski i z dalszych stron mogli spotkać się razem jako jedna wielka polska rodzina.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

Czy zauważam Boga wokół siebie?

Wiara

Czy zauważam Boga wokół siebie?

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli...

Kościół

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli...

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła...

Wiara

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła...

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?