Nasza wspólnota parafialna szczególnie tego doświadczyła, gdy, niecałe 2 lata temu, z wielkim zaangażowaniem strażacy z całego Sosnowca i okolic ratowali naszą świątynię. Dlatego dziś w naszej świątyni przeżywamy podwójną uroczystość – z jednej strony nasza parafia świętuje uroczystość odpustową, a z drugiej to także święto patronalne całego środowiska strażaków i hutników – powiedział ks. Andrzej Mróz, proboszcz parafii św. Floriana, podczas sumy odpustowej sprawowanej 4 maja.
Wspomnienie patrona strażaków przypadło w tym roku w niedzielę. Mszy św. odpustowej, z procesją wokół kościoła, przewodniczył i homilię wygłosił ks. Marcin Słodczyk.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W homilii ks. Słodczyk przypomniał postać św. Floriana i wyjaśnił, w jaki sposób stał się on patronem zawodów, których praca łączy się z ogniem. – Czcimy dziś pamięć św. Floriana, męczennika. Jego doczesne życie nie miało związku ze strażakami, hutnikami, ludźmi pracującymi przy wielkim ogniu. Ale jego życie po śmierci związało go z ludźmi, którzy pracują przy ogniu. Florian żył w III wieku i był żołnierzem. Pełnił funkcję dowódcy małego oddziału i wierzył w Jezusa Chrystusa. Ale, jak wiemy, w państwie rzymskim było to nielegalne. Każdy, kto wyznawał Chrystusa jako jedynego Boga, miał zostać zabity. Kiedy wyszło na jaw, że Florian jest chrześcijaninem i przyjął chrzest, proszono go, aby wyparł się wiary. Nie zrobił tego ani on, ani jego żołnierze. Dlatego zostali skazani na śmierć przez utopienie. Florian przed śmiercią jeszcze zdążył pomodlić się za tych, który go mordowali, a także prosił o to, by się nawrócili – przypomniał kaznodzieja.
Przybliżył też historię kultu św. Floriana, jaki rozwinął się w naszym kraju. – W 1185 r. do kościoła pod wezwaniem św. Floriana na krakowskim Kleparzu przekazano z katedry wawelskiej część relikwii i ustanowiono kolegiatę. Pod koniec XII i w XIII wieku kult świętego rozszerzył się na całą diecezję krakowską, a później poznańską. Ale do rozwoju kultu św. Floriana, jako patrona od ognia, przyczynił się pożar Krakowa w 1528 r., który strawił większą część miasta, a w szczególności Kleparz. Ocalał tam jedynie kościół pod jego wezwaniem, co odczytano jako znak szczególnej opieki patrona. Od tego momentu zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożaru i opiekuna strażaków – powiedział ks. Słodczyk.
Na koniec zaznaczył, że każde tragiczne wydarzenie w naszym życiu powinno doprowadzać nas do czegoś nowego. Do popatrzenia na swoje życie w nowej perspektywie. – Myślę, że do tego zaprasza nas św. Florian, który mógł pełnić w spokoju funkcję dowódcy, ale wybrał zupełnie inną drogę. Nie na emeryturze mamy wyznawać chrześcijaństwo, ale wtedy, kiedy przyjdzie trud – podkreślił kaznodzieja.