Jak wspominają najstarsi wolbromianie, od czasów przedwojennych pątnicy z Wolbromia szli do Częstochowy po zakończeniu większości prac polowych pod koniec sierpnia, a potem – na początku września. Droga w obie strony zajmowała im 5 dni.
Jak tabor cygański
– Kiedyś, w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, szliśmy dziękować Częstochowskiej Pani za wszelkie dobro i prosić o kolejne łaski, nasza wolbromska pielgrzymka wyróżniała się spośród innych – bagaże wiezione były w specjalnie przygotowanych i ozdobionych kwiatami wozach konnych i towarzyszyła nam orkiestra, która grała uroczyście podczas wchodzenia do kolejnych miejscowości i przechodzenia obok świątyń. Wyglądaliśmy trochę jak tabor – śmieje się pani Krystyna, emerytka, która dobrze pamięta uroki i niedostatki pieszych wędrówek wolbromskich pątników w latach komuny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pielgrzymi spali „pod chmurką” lub u życzliwych ludzi, którzy udostępniali zabudowania gospodarcze, a czasem domy. Ostatni wóz konny, który towarzyszył w drodze wolbromskim pielgrzymom (już raczej symbolicznie) na początku lat dwutysięcznych należał do pana Kazimierza Bratka. W lokalnych pielgrzymkach brało udział średnio 200 pątników.
Wolbrom idzie!
Reklama
– Dziś, nie mamy już formalnych ograniczeń. Ale ten, kto nigdy nie wyruszył na pątniczy szlak, ma trudność ze zrozumieniem tego swoistego fenomenu – specyficznego pielgrzymkowego ducha. Tego, że trud kilkudziesięciokilometrowej drogi i wspaniały modlitewny klimat pieszej wędrówki do częstochowskiego sanktuarium sprawiał wyjątkową wewnętrzną radość, sprzyjał budowaniu więzi pielgrzymkowej wspólnoty, niósł pokrzepienie i nadzieję na wiele kolejnych dni. Szli ludzie starsi, młodzież i dzieci. Wszyscy chętnie dzielili się tym, co mieli – jedzeniem i piciem, wspierali się, kiedy brakowało sił, albo gdy ktoś nabawił się kontuzji w drodze – wspomina dawne pielgrzymki pani Czesława. I dodaje: – Kiedy wchodziliśmy na jasnogórskie wzgórze, zakonnicy, a wśród nich w pewnym okresie nasz krajan śp. ojciec Józef Wolski, mówili: „Wolbrom idzie”, bo nasza pielgrzymka była rozpoznawalna z daleka.
Dziś
Współczesne pielgrzymki z Wolbromia wyglądają inaczej – uczestnicy rekolekcji w drodze nie mają już konnych wozów. Korzystają z udogodnień, mają zapewnione noclegi i samochodowy transport bagaży. Nie zmienia się jednak towarzysząca im radość i atmosfera braterstwa, modlitwa i śpiew.
W tym roku uczestnicy Wolbromskiej Pielgrzymki wyruszyli w drogę 18 sierpnia po Mszy św. w kościele św. Katarzyny. Po trzech dniach wędrówki wiodącej m.in. przez Strzegowę, Pilicę, Giebło, Skarżyce, Leśniów, Olsztyn i Kusięta 21 sierpnia dotarli do celu, gdzie czekali na nich pielgrzymi autokarowi.